Dzisiejszym zwycięzcą w kumulacji o trzy punkty został TS Gwarek, wygrywając z Rekordem aż 4:0. Szczęśliwe liczby, to 4, 7 oraz 9, a sprawcami zamieszania Mateusz Bąk, Norbert Jaszczak i Karol Stanek. 
 
 
Dla mieszkańców Bielska-Białej, czyli miasta położonego w sercu Beskidów, regularne opady nie są niczym zaskakującym. Dzisiejszy grad bramek, jaki mogli zobaczyć widzowie na stadionie Rekordu, mógł jednak niektórych zdziwić, gdyby sugerować się jedynie układem tabeli III Ligi gr. 3 przed spotkaniem, bowiem to Rekord znajdował się wyżej klasyfikacji sezonowej.
 
W pierwszej połowie mecz wyglądał bardzo wyrównanie i poza pojedynczymi próbami, które nie stanowiły zagrożenia dla bramkarzy obu drużyn, nie można było się spodziewać tego, co nadejdzie. Worek z bramkami został rozwiązany dopiero tuż przed gwizdkiem do szatni. Wtedy to po przechwycie Karola Stanka z piłką w kierunku bramki Szymury popędził Norbert Jaszczak. Po szybkiej wymianie podań z Mateuszem Mielczarkiem Norbi minął lidera bielszczan, Tomasza Nowaka, a następnie pięknym uderzeniem lewą nogą pokonał bezradnego golkipera gospodarzy. Dzięki tej akcji tarnogórzanie schodzili do szatni z jednobramkową zaliczką, posiadając znaczną przewagę mentalną dzięki bramce zdobytej „do szatni”.
 
 

Dzięki temu trafieniu Norbert Jaszczak zrównał się w klasyfikacji strzelców z Danielem Barbusem.

 
 
Nie bez powodu wspomnieliśmy o mentalnej przewadze, ponieważ niedługo po rozpoczęciu drugiej części gry Gwarek mógł się już cieszyć z dwubramkowego prowadzenia. W 48 minucie w pozornie niegroźnej sytuacji, kiedy Szymura miał wszystko pod kontrolą, mając piłkę przy nodze w swoim polu karnym, bramkarz Rekordu zbyt długo zwlekał z wykopem. Karol Stanek postanowił dać sobie szansę, pamiętając o identycznej sytuacji, która miała miejsce w pierwszym meczu z bielską drużyną (wtedy jednak zabrakło nieco precyzji). Tym razem bramkarz, skrzętnie opóźniający wybicie, trafił piłką prosto w blokującego go Stano, a ta trafiła wprost do siatki.
 
 

Co nie udało się w pierwszym meczu, wyszło z nawiązką w drugim.

 

Po upływie 78 minut w znaczący sposób swoją obecność na boisku zaznaczył bohater dzisiejszego spotkania, czyli Mateusz Bąk. Najpierw, w 79 minucie, postanowił zaskoczyć bramkarza Rekordu, który opuścił swoje stanowisko pracy, i uderzyć na bramkę bezpośrednio z rzutu rożnego. Potężne uderzenie niczym David Beckham za swoich najlepszych czasów, Bączek perfekcyjnie dokręcił piłkę do bramki, a totalnie zaskoczony golkiper gospodarzy mógł tylko patrzeć, jak piłka znajduje miejsce w siatce.
 
Aby dokończyć dzieła, Bąk postanowił jeszcze raz spróbować swoich sił, tym razem w 89 minucie, ustawiając piłkę w okolicach 20 metra przed bramką gospodarzy po faulu na Norbercie Jaszczaku. Mierzonymi kroczkami w swoim stylu podbiegł do piłki i huknął pięknym, mierzonym uderzeniem, a piłka odbiła się jeszcze od słupka, zanim trafiła do bramki, ustalając wynik spotkania na 0:4. Dzięki przekonującej wygranej z Rekordem, ekipa Łukasza Ganowicza zwiększyła nieco przewagę nad grupą pościgową, której przewodzi Carina Gubin.
 
 

Mateusz Bąk tonął dziś w objęciach kolegów z drużyny dwukrotnie.

 
 

REKORD – GWAREK 0:4 (0:1)

Bramki: Jaszczak 45+1′, Stanek 48′, Bąk 79′, 89′

Upomnienia: Wiszniowski

REKORD: Szumera– Madzia, Nowak, Caputa, Wróbel, Wróblewski, Żołna, Feruga, Twarkowski, Kareta, Pańkowski

GWAREK: Bodys – Bąk, Przystalski, Pleban, Dyląg – Mielczarek, Barbus (45′ Wiszniowski), Timochina, Jaszczak (88′ Skrzyniarz), Tonia (82′ Dworaczek)– Stanek (82′ Jarka)

Sędzia: Mariusz Goriwoda 

 

Raport pomeczowy

Komentarze

Skomentuj franko52 Anuluj pisanie odpowiedzi