Sebastian Siwek to jeden z liderów Gwarka Tarnowskie Góry w sezonie 2020/2021. Zawodnik, który do naszego Klubu przyszedł wiosną tego roku dopiero w rundzie jesiennej może szerzej zaprezentować swoje niemałe umiejętności. Przedwczesne zakończenie poprzedniego sezonu sprawiło, że jego debiut podczas domowego meczu Gwarka opóźnił się o kilka miesięcy. Dziś opowiada o ostatnich meczach swojej drużyny, a także zapowiada, że Gwarek zrobi wszystko, aby w na ostatniej prostej rundy jesiennej zgarnąć komplet punktów i nie zawieść swoich fanów.

 

Były zawodnik Skry Częstochowa czy ROW-u Rybnik, a ostatnio Pniówka Pawłowice do klubu z Tarnowskich Gór przyszedł po obiecujących występach na początku roku w zimowych grach sparingowych. Sztab szkoleniowy oraz klubowi działacze szybko zdecydowali się go pozyskać, bowiem prezentował się bardzo dobrze. Jego oficjalny debiut nastąpił w pierwszym meczu rundy rewanżowej w sezonie 2019/2020 we Wrocławiu, gdzie również należał do wyróżniających się zawodników. Za kilka dni wraz ze swoją drużyną powróci raz jeszcze do Wrocławia, lecz tym razem na obiekt Ślęzy, aby zakończyć z Gwarkiem rundę jesienną szarpanego sezonu 2020/2021. Uniwersalny zawodnik, który może grać jako defensywny, jak i ofensywny pomocnik, równie dobrze odnajduje się jako napastnik. Zdobywca goli w meczach ze wspomnianym dzisiaj nie raz Pniówkiem, a także Ruchem Chorzów podzielił się swoimi odczuciami, dotyczącymi ostatniego meczu ligowego z Piastem Żmigród, a także przygotowaniami do ostatnich meczów w 2020 roku z Wartą Gorzów Wielkopolski oraz Ślęzą Wrocław.

 

Rozmawia: Mateusz Skutnik

 

Mateusz Skutnik: Sebastian, jesteśmy już po meczu ze Piastem Żmigród. Możemy chyba powiedzieć, że ten remis z przebiegu dziewięćdziesięciu minut jest remisem sprawiedliwym, choć sam miałeś w tym meczu dwie okazje na zdobycie gola i zgarnięcia kompletu punktów. Jak Twoim zdaniem to sobotni mecz wyglądał z perspektywy boiska?

Sebastian Siwek: Ciężko się nie zgodzić ze stwierdzeniem, że remis nie krzywdzi żadnej ze stron, ale nie będę też ukrywał, że lekki niedosyt pozostaje. Chyba wszyscy w sobotę czuliśmy, że przy lepszym zachowaniu pod bramką przeciwnika, można było przechylić szalę zwycięstwa na naszą korzyść. Niestety, po raz kolejny potwierdziło się, że z tą nasza skutecznością jest lekki problem, bo na przeciwko tak dobrze dysponawanego w ostatnim czasie zespołu potrafimy wypracować kilka dogodnych okazji, lecz mamy problem z zamianą je na gole, przez co na pewno ciężko myśleć o zwycięstwie. Tak jak już wspomniałeś wcześniej, sam w sobotę miałem dwie okazje do zdobycia bramki, i o ile przy uderzeniu z dystansu świetnie interweniował bramkarz, to uważam, że z drugiej sytuacji można było wyciągnąć o wiele więcej, bo cała obrona była wyraźnie zaskoczona takim rozwiązaniem przez nas rzutu wolnego.

 

Zaskoczył Was w sobotę rywal? Jak się do niego przygotowywaliście?

Zdecydowanie zdawaliśmy sobie sprawę, że czeka nas bardzo trudne spotkanie, bo po mimo słabego początku sezonu, zespół Piasta Żmigród jest obecnie na fali wznoszącej, a takie zwycięstwa jak chociażby ostatnie 6:0 z ROW-em Rybnik czy wyjazdowa wygrana w środku tygodnia 1-4 ze Stalą Brzeg, mogły imponować. My jednak skupialiśmy się na sobie i jeśli miałbym coś powiedzieć o sobotniej rywalizacji, to na pewno trzeba wspomnieć bardzo dobrą pierwszą połowę w naszym wykonaniu. Znów jednak nasuwa myśl o tych niewykorzystanych sytuacjach… Druga część meczu już nie była aż tak intensywna w grze do przodu z naszej strony, a z biegiem czasu to zespół gości przejął inicjatywę, nie przekładając może tego na jakieś klarowne sytuacje, ale dało się odczuć, że już czujemy trudy tego spotkania. Pomimo tego, że to Piast miał optyczną przewagę w końcowych fragmentach meczu, to na pewno szkoda tej sytuacji Patryka Joachima czy Konrada Pipii, któremu w 90 minucie wychodząc „sam na sam” z bramkarzem sędzia dopatrzył się spalonego, którego ewidentnie nie było. Jak to się często mówi „jeśli się meczu nie da wygrać, to trzeba go umieć zremisować”. Doceniam ten wywalczony punkt, czego osobiście nie mogę sobie darować w meczu z LKS-em Goczałkowice…

 

Masz rację, mecz z Goczałkowicami pewnie jeszcze przez długi czas będzie się odbijał czkawką… Mimo problemów przy starcie sezonu, Gwarek grał jednak swoje. Jak podsumujesz minioną rundę pod względem formy i punktów? Jest to maksimum, jakie Gwarek na tą chwilę mógł osiągnąć?

Myślę, że na podsumowania jeszcze nie jest odpowiedni moment. Przed nami dwa, bardzo ważne spotkania do rozegrania i uważam, że wiele może od nich zależeć w perspektywie oceny minionej rundy, dlatego pozwól, że dzisiaj się nie podejmę tego zadania (śmiech).

 

W pełni profesjonalne podejście! (śmiech). Jednak mówiąc poważnie, rzeczywiście oba mecze należą do kategorii bardzo ważnych. W środę czeka Was domowy mecz z Wartą Gorzów. Historia meczów Gwarka z Wartą nie jest dla naszej drużyny zbyt korzystna, ale rozumiem, że w środę cel będzie jasny – liczyć się będzie tylko zwycięstwo, choć wiadomo, że łatwo nie będzie.

Dokładnie tak, cel może być tylko jeden, a mianowicie zwycięstwo. Pracujemy obecnie już nad środowym meczem. Podczas rywalizacji z moim byłym klubem, Pniówkiem Pawłowice Sląskie, dowiedziałem się, że jeszcze nigdy w historii pojedynków Gwarek nie wygrał na boisku w Pawłowicach przed tym sezonem. Liczę, że po przełamaniu jednej passy, w środę przełamiemy kolejną i odniesiemy pierwsze zwycięstwo nad tym rywalem.

 

IMG_5424

Fot. Sebastian Siwek (na pierwszym planie) podczas debiutu w Gwarku w meczu ze Śląskiem.

 

Oprócz środowego meczu z Wartą, w sobotę czeka nas wyjazd do Wrocławia na mecz ze Ślęzą. Zadanie zapunktowania we Wrocławiu z trzecią drużyną ligi ciężkie do wykonania, ale nie nierealne. Do tej pory na nowym obiekcie rywala wygrał jedynie Pniówek, a więc jak podałeś wcześniej Twój były klub. Jak oceniasz skalę trudności sobotniego meczu i co Twoim zdaniem może okazać się kluczowe podczas tego spotkania?

Na pewno trzeba przyznać, że Ślęza obok Ruchu i Polonii bardzo dobrze sobie radzi w tym sezonie i może jeszcze realnie włączyć się w walkę o awans. Jeśli miałbym się doszukiwać przyczyn, dlaczego zespół rywala tak dobrze radzi sobie w spotkaniach na swoim stadionie, to oprócz dobrej postawy zespołu w trwającym sezonie, to może to być nawierzchnia boiska, bo o ile się nie mylę jest to jedyny III ligowy zespół, który gra na boisku ze sztuczna trawą. Spotkaniem ze Ślęzą będziemy się zajmować od czwartku, a na razie koncentrujemy się na Warcie. Osobiście uważam, że najważniejsza będzie jak najlepsza regeneracja przed meczem ze Ślęzą, bo przypomnę, że będzie to nasz trzeci mecz w przeciągu tygodnia, a Ślęza swoje ostatnie spotkanie grała 18 listopada, więc będzie miała sporo czasu, żeby się dobrze przygotować do naszego meczu, ale to na pewno nie będzie powód, żeby sobie dopisywać punkty przed spotkaniem.

 

Dla Ciebie najbliższe mecze z Wartą oraz Ślęzą będą chyba pierwszymi w karierze, bowiem nie znalazłem wcześniej w Twoim CV występów przeciwko tym zespołom. Jak scharakteryzujesz najbliższych rywali naszej drużyny?

Dokładnie, będą to moje pierwsze spotkania przeciwko tym drużynom i mam nadzieję, i wierzę w to, że to będą dobre wspomnienia dla mnie, jak i dla naszej drużyny.

 

Za tydzień zatem zakończymy rundę jesienną sezonu 2020/2021. Zakończymy… chyba z ulgą, bowiem ten rok wyjątkowo dał nam wszystkim „w kość”. Dla Was ostatnie pół roku również przyniosło mnóstwo pracy, przede wszystkim na treningach, tym bardziej, że prawie cały sierpień Gwarek spędził w izolacji. Kontuzje, przymusowe kwarantanny, nadmiar meczów w krótkich terminach… jednak są w drużynie trzy osoby, które mimo tego ciężkiego roku zagrały do tej pory w każdym meczu ligowym Gwarka. Są nimi Andrzej Wiśniewski, Jakub Dyląg oraz właśnie Sebastian Siwek. Kuby nie zobaczymy w środę z powodu nadmiaru żółtych kartek, natomiast Andrzeja oraz Ciebie powinniśmy w środę dostrzec w meczowej kadrze. Jakie te ostatnie miesiące były dla Ciebie? Kontuzje na całe szczęście Cię omijały, ale pewnie i Ty chętnie udałbyś się już na odpoczynek po ciężkim półroczu?

Tak jak mówisz, to była runda inna, niż wszystkie… i tak chyba można najlepiej ja podsumować. Jak się okazało, dla nas los tez nie był do końca łaskawy i na pewien czas musieliśmy treningi odwołać, przez co nasze przygotowania zostały mocno zaburzone. Patrząc jednak na drugą stronę tego medalu, trzeba się cieszyć, że pomimo sytuacji, jaką mamy obecnie w Polsce, my w dalszym ciągu możemy rozgrywać swoje mecze i mam nadzieję, że w tym ostatnim tygodniu nic nadzwyczajnego się nie wydarzy i uda się szczęśliwie tę rundę dokończyć. Powiem szczerze, że nie miałem nawet pojęcia, że jest aż tak mało osób, które wystąpiły do tej pory w każdym spotkaniu tego sezonu. Osobiście się z tego bardzo cieszę, że znajduję się w tej grupie, bo to pokazuje, że pomimo drobnych problemów, zawsze byłem do dyspozycji trenera gotów pomóc drużynie w każdym spotkaniu ligowym i mam nadzieję, że tak też będzie do końca. Myślę, że po takiej rundzie wszystkim przyda się troszkę odpoczynku i spojrzenia na to wszystko z dystansem, ale na razie nie ma co jeszcze myśleć o wolnym, bo przed nami jeszcze 180 minut ciężkiej pracy w walce o ligowe punkty.

 

Życzę powodzenia i do zobaczenia na meczu!

 

IMG_7945

Fot. Nasz rozmówca to pewniak w drużynie trenera Krzysztofa Górecko.

1 komentarz

  • hudy 24 / 11 / 2020 Reply

    Sebastian Siwek duzo biega kondycja OK jedno musi potrenowac strzaly pilkom w kierunku bramki i ze spokojem bez Hektyki.

Dodaj komentarz