Thriller —  tak jednym słowem można opisać starcie Warty z Gwarkiem, które rozpoczynało 14 serię gier w trzeciej grupie III Ligi. Po raz kolejny futbol pokazał, że pisze jedne z najpiękniejszych scenariuszy – tym razem z happy endem dla tarnogórzan, bowiem to ekipa z Tarnowskich Gór wraca z tarczą do domu.

 

Sobotni pojedynek nie był może najistotniejszy dla dalszych rozstrzygnięć w tabeli, lecz z pewnością był najważniejszym meczem w rundzie jesiennej dla obu klubów – Warta potrzebowała punktów, by zacząć gonić uciekające z dołu tabeli zespoły, zaś Gwarek zwycięstwem mógł wymazać z pamięci ostatnie nieudane tygodnie i tym samym odskoczyć od palącego niebezpieczeństwa, jakim było powolne zbliżanie się w kierunku strefy spadkowej. Przed spotkaniem szkoleniowiec gospodarzy, Mykola Dremlyuk, zapowiadał, że gorzowianie przez cały tydzień mocno pracowali nad wysokim pressingiem, by móc jak najbardziej utrudnić przyjezdnym wyprowadzanie piłki od bramki. I trzeba przyznać, że podczas meczu był to stały punkt programu Warty.

Z wysokiego C zaczęli jednak to spotkanie podopieczni Łukasza Ganowicza, którzy już w 6 minucie meczu wywalczyli rzut karny. Do jedenastki podszedł Norbert Jaszczak i pewnym strzałem zamienił ją na bramkę, pokonując bramkarza. Być może zbyt pewnie poczuli się tarnogórzanie, bo po przebiegu spotkania należy przyznać, że po zdobyciu gola oddali nieco pole gry gospodarzom, pozwalając na nabranie wiatru w żagle . Warta przejęła inicjatywę i coraz mocniej zaczęła napierać na bramkę Michała Bodysa. W 13 minucie Paweł Krauz zdobył gola wyrównującego, jednak sędzia nie uznał bramki zawodnika gorzowian. Pomimo tego gospodarze nadal z uporem parli w kierunku naszego bramkarza, a efektem tego było wywalczenie w 21 minucie rzutu karnego. Michał Bodys pokazał jednak, że w bronieniu jedenastek jest nie lada specjalistą i po raz czwarty w tym sezonie ustrzegł swoją drużynę przed stratą bramki uderzeniem z wapna. Powiedzenie mówi jednak do trzech razy sztuka i w trzecim podejściu sztuka udała się zawodnikom Warty, kiedy to Radosław Mikołajczak doprowadził do wyrównania.

 

Michał Bodys podczas dzisiejszej obrony rzutu karnego. To już 4 z 5 obronionych przez niego „jedenastek” w tym sezonie III Ligi, pod tym względem nasz golkiper nie ma sobie równych.

 

Tarnogórzanie nie zamierzali jednak składać broni i potraktowali utratę bramki jako ostrzeżenie, co sprawiło, że ruszyli zaciekle do ataku. Efektem starań tarnogórskiej ekipy była sytuacja z doliczonego czasu gry pierwszej połowy. Wtedy Jakub Dyląg płasko dośrodkował piłkę w pole karne, ta odbiła się od jednego z obrońców Warty i, zupełnie zaskakując bramkarza gości, trafiła wprost do siatki. Po tej akcji sędzia zakończył pierwszą odsłonę spotkania i do szatni to Gwarek schodził z jednobramkowym prowadzeniem.

W drugiej połowie ponownie mocniej zaczęli przyjezdni, którzy już w 52 minucie mogli zamknąć to spotkanie, jednak Michał Rakowiecki, po świetnym rajdzie lewą stroną uderzył minimalnie obok bramki. A, jako że w futbolu niewykorzystane okazje lubią się mścić, to Warta postanowiła skorzystać ze swojej okazji. To, co nie udało się w pierwszej części gry, udało się w drugiej i po upływie 66 minut Paweł Krauz mógł cieszyć się ze zdobytej, tym razem prawidłowo, bramki. Zawodnicy z Tarnowskich Gór ponownie musieli stanąć przed trudnym zadaniem, jakim było uzyskanie korzystnego wyniku w tym spotkaniu, a czasu do zakończenia meczu pozostawało coraz mniej. Na szczęście wtedy sztab szkoleniowy drużyny ze Śląska postanowił wprowadzić na boisko Wojciecha Pisarka, który w tym meczu okazał się jokerem. Otóż Pisar wszedł na boisko w 70 minucie, notując istne Wejście Smoka, bo już dwie minuty później mógł świętować z drużyną trzecie wyjście na prowadzenie w tym meczu (a także swoje drugie trafienie w bieżącym sezonie). Do końca spotkania zostawało jeszcze sporo czasu, i choć Karol Stanek miał kilka groźnych okazji do polepszenia swojego dorobku (m.in uderzając w słupek z rzutu wolnego lub stając oko w oko z bramkarzem), to wynik meczu nie uległ zmianie i całe Srebrne Miasto mogło odetchnąć z ulgą, świętując powrót na prawidłowe tory swoich ulubieńców.

 

Stano po powrocie do regularnej gry coraz częściej dochodzi do sytuacji strzeleckich, co świetnie rokuje na przyszłość.

Stano po powrocie do regularnej gry, coraz częściej dochodzi do sytuacji strzeleckich, co sprawia, że obrońcy przyszłych rywali mogą trząść nogami ze strachu na myśl o spotkaniu z naszym napastnikiem.

 

Po bardzo ważnym zwycięstwie w meczu o 6 punktów z Wartą, nasz zespół będzie z niecierpliwością oczekiwał na starcie z liderem z Goczałkowic, by móc ponownie udowodnić, że ma patent na drużyny z górnej części tabeli, a korzystny rezultat z Gorzowa nie był jedynie zbiegiem okoliczności. Spotkanie z drużyną Łukasza Piszczka zostanie rozegranie w sobotę, 30 października, o godz. 14:00 na stadionie TS Gwarek przy ul. Wojska Polskiego 2 w Tarnowskich Górach.

 

Bramki: 35′ Mikołajczak, 66′ Krauz – 6′ Jaszczak (rz.k.), 45+1 ‚ samobójcza, 72’ Pisarek W.
 
WARTA: Wojsznis – Wawrzyniak, Ogrodowski, Nahrebecki, Tkachuk, Krauz, Kasprzak, Burzyński, Nowakowski, Mikołajczak, Śledzicki
 
GWAREK: Bodys – Bąk (45′ Joachim), Przystalski, Czajkowski, Dyląg – Rakowiecki (72′ Pisarek W.), Barbus, Grychtolik (90′ Ziemianek), Zalewski (80′ Timochina), Jaszczak (80′ Borycka) – Stanek
 
Napomnienia: Śledzicki, Wawrzyniak, Posmyk, Nowakowski, Nowak, Ogrodowski – Przystalski, Grychtolik, Ganowicz, Pach

Dodaj komentarz