Tarnogórzanie, nieco wbrew halloweenowej tradycji, otrzymali dziś cukierek w postaci punktu, a i tak sprawili psikusa liderowi z Goczałkowic-Zdroju i byli bardzo blisko zgarnięcia trzech punktów. Ostatecznie Gwarek zremisował na własnym boisku 0:0 z LKS-em meczu 15 kolejki III Ligi.

 

Sobotni mecz zapowiadał się na wielkie wydarzenie w całym regionie, a to z uwagi na fakt, iż w Tarnowskich Górach pojawi się wielka osobistość w postaci Łukasza Piszczka, 66-krotnego reprezentanta Polski, a wraz z nim całej drużyny przewodzącej stawce w rozgrywkach III Ligi gr.3. Gwiazdę Piszcza przyćmiła jednak niesamowicie waleczna ekipa ze Srebrnego Miasta, która po raz kolejny pokazała, że drużyny z górnej części tabeli nie mogą liczyć na taryfę ulgową w starciach z Gwarkiem.

Od pierwszego gwizdka zespół Łukasza Ganowicza ruszył na przyjezdnych niczym buldożer, nie pozwalając momentami na wyjście z własnej połowy. Było to o tyle zaskakujące, że w sobotnim spotkaniu to Gwarek wyglądał jak lider tabeli, zaś LKS miał ogromne problemy z narzuceniem gospodarzom własnych warunków gry. W pierwszym kwadransie gra toczyła się głównie na połowie goczałkowiczan, a bramkarze oby drużyn nie mieli zbyt wiele pracy. Jedynie w 13 minucie przed sporą okazją na zdobycie bramki stanął Piotr Ćwielong, jednak znacznie przestrzelił i piłka przeleciała wysoko nad bramką Michała Bodysa.

W drugim kwadransie swoje szanse na gola mieli również Norbert Jaszczak oraz Karol Stanek. Jaszczu uderzał z rzutu wolnego z odległości 25 metrów po zagraniu ręką jednego z zawodników LKS-u, lecz jego strzał odbił się od skaczącego muru i przeleciał obok bramki. Karol Stanek zaś przysporzył golkipera gości o przyspieszone tętno swoim uderzeniem z lewej nogi, jednak okazało się ono nieco niecelne i Szczuka mógł odetchnąć z ulgą. 

Pozostałe 15 minut pierwszej połowy upłynęło w zmiennym tempie, bo choć to Gwarek kontrolował przebieg spotkania, to nie potrafił postawić kropki nad i pokonać rywali pod ich bramką, zaś LKS Goczałkowice-Zdrój starał się zaskoczyć gospodarzy długimi przerzutami, lecz nie był w stanie przebić się przez szeregi defensywne tarnogórzan i po 45 minutach rozbrzmiał gwizdek sędziego, kończący pierwszą część gry bezbramkowym remisem.

 

IMG_8426

Zdjęcie idealnie oddaje, że dziś za zawodnikami Gwarka stała cała masa kibiców.

 

W drugiej połowie obraz gry nie uległ znacznej zmianie, ponownie mocno zaczęli gospodarze, i ponownie goście jako pierwsi oddali celny strzał na bramkę. Za sprawą kontrataku futbolówka trafiła do Filipa Matuszczyka, który zdecydował się na ścięcie do środka pola i strzał z dystansu, jednak nie był w stanie w żaden sposób zaskoczyć Michała Bodysa. W 56 minucie przewaga Gwarka zaczęła przynosić efekty. Po świetnym pressingu ze strony Stanka bramkarz gości pomylił się, podając wprost pod nogi Patryka Grychtolika, który zdecydował się na uderzenie z lewej nogi, jednak jego strzał zablokował obrońca LKS-u, ofiarnie interweniując. Chwilę później ogromny błąd popełnił… Łukasz Piszczek, który przy wyprowadzeniu piłki usiłował podać ją do kolegi z drużyny, lecz jego intencje w genialny sposób przewidział Norbert Jaszczak, który przechwycił piłkę, popędził w stronę bramki i zdecydował się na strzał, jednak nie wyregulował odpowiednio celownika i futbolówka przeleciała nad poprzeczką.

W 67 minucie sztab szkoleniowy zdecydował się na zmianę i na boisko za Wojtka Pisarka wszedł Michał Rakowiecki, a chwilę później, w 73 minucie, na placu gry, po dłuższej przerwie spowodowanej kontuzją, zameldował się Dawid Jarka, zastępując Karola Stanka. Ostatnią zmianą była ta przeprowadzona w 78 minucie, wtedy to Kacper Joachim pojawił się na boisku kosztem Kuby Dyląga. Te trzy zmiany były z pewnością dopływem świeżej krwi i sprawiły, że wynik mógł ulec zmianie. Zanim jednak Gwarek stanął przed szansą zdobycia bramki, to swoich okazji poszukała drużyna z Goczałkowic, a konkretnie uderzający dwukrotnie sprzed pola karnego Łukasz Piszczek, którego jednak w tym spotkaniu na krok nie odstępowali zawodnicy z Tarnowskich Gór.

W 81 minucie miała miejsce sytuacja, która mogła zmienić losy tego spotkania. Po faulu na Kacprze Czajkowskim genialnym podaniem z rzutu wolnego popisał się Daniel Barbus, który znalazł Dawida Jarkę. Ten wykorzystał dekoncentrację bloku defensywnego gości i wyszedł na wolne pole, stając oko w oko z bramkarzem. Pech chciał, że jego lob nie znalazł miejsca w siatce, bowiem nieznacznie przeleciał nad bramką. Była to niestety ostatnia najgroźniejsza akcja w tym spotkaniu, która mogła przesądzić losy tego meczu na korzyść Gwarka. Do końca spotkania nie zdarzyło się już nic więcej godnego uwagi i obie drużyny podzieliły się punktami. 

Po dwóch udanych tygodniach i czterech wywalczonych punktach w przyszłą sobotę Gwarek wybierze się w długą podróż do Gubina, by zmierzyć się z tamtejszą Cariną i ponownie podjąć rękawice w walce o trzy punkty.

 
GWAREK: Bodys – Bąk, Przystalski, Czajkowski, Dyląg (75′ Joachim) – Pisarek (68′ Rakowiecki), Zalewski, Grychtolik, Barbus, Jaszczak – Stanek (73′ Jarka)
 
LKS: Szczuka – Mońka, Jonda, Zięba, Furczyk, Ćwielong, Grygier, Szendzielorz, Matuszczyk, Magiera, Piszczek
 
Napomnienia: Barbus – Ćwielong, Zięba
 
Sędzia: Paweł Zator
 
Widzów: 500
 
 

1 komentarz

  • giovanni 31 / 10 / 2021 Reply

    jaki halołyn ?
    redaktorze tu jest katolicki Śląsk.
    a ty nawijasz o halołinie. co to ma być?
    halo. obudź sie. zmieniają czas.
    Gratulacje dla Gwarka za walkę.

Dodaj komentarz