Mimo, że nie może na razie pomóc swoim kolegom w walce o ligowe punkty, to Sławomir Pach obecny jest na każdym meczu Gwarka. „Piłkarz roku 2015” według kibiców tarnogórskiej drużyny początek sezonu stracił z powodu kontuzji. W krótkim wywiadzie kapitan Gwarka opowiedział o historii swojej wymuszonej przerwy, sytuacji drużyny na półmetku rundy jesiennej oraz tęsknocie za powrotem na boisko, którego zarówno sam piłkarz jak i kibice nie mogą się doczekać.

 

Rozmawia Mateusz Skutnik

 

Jesteś rzecz jasna na każdym meczu Gwarka w obecnym sezonie, jednak z powodu leczonej kontuzji musisz jeszcze poczekać na swoje pierwsze minuty w sezonie 2016/2017. Jakie to uczucie obserwować z wysokości trybun poczynania swoich kolegów, nie mogąc jednocześnie samemu pomóc im w ciężkich bojach o ligowe punkty?

Jest to dla mnie ciężkie, ponieważ bardzo emocjonalnie do tego podchodzę. Czuję się wtedy jakbym był jakimś obserwatorem niż zawodnikiem Gwarka, nie jest to komfortowe. Próbuję każdy mecz przeżywać jakbym grał z chłopakami na boisku, jest to na pewno dla mnie łatwiejsze niż ocenianie meczu z perspektywy kibica. Chciałbym z pewnością być wtedy bliżej moich kolegów z zespołu.

 

Łatwiej jest obserwować mecz biorąc w nim udział, czy widząc plac gry ze wspomnianych wcześniej trybun?

Chciałbym pomóc, podpowiedzieć co robią dobrze, a co jest do poprawy. Głośno niestety podpowiadać nie mogę, ponieważ od tego jest trener. Piłka nożna to gra błędów, trzeba szybko podejmować różne decyzje. Czasem tego rodzaju mankamenty widać patrząc na to z boku, a inaczej się to odbiera biegając na boisku. Ja jestem z chłopakami na boisku cały czasem sercem oraz duchem i mam nadzieję, że oni to czują. Mimo tego, że na razie nie gram to „razem ciągniemy ten wózek”.

 

Jak Twoim zdaniem radzą sobie Twoi koledzy z boiska patrząc przez pryzmat rozegranych już dziesięciu kolejek ligowych? Trzecie miejsce to Twoim zdaniem dobry wynik?

Moim zdaniem wygląda to całkiem nieźle. Jesteśmy cały czas w czołówce, to jest najważniejsze. Żaden zespół nam nie ucieka. Mamy jako drużyna cały czas coś do udowodnienia, mimo lekkiej zmiany kadrowej, która w okresie letnim miała miejsce. Straciliśmy takich zawodników jak Adam Krzęciesa, Marek Kasprzyk, Marcin Jaskiernia czy Daniel Czapla, którzy byli ważnymi postaciami w zespole, byli takimi motorami napędowymi tej drużyny. Swoją kontuzją niestety też nie pomogłem trenerowi w doborze wyjściowej jedenastki na mecz. Gwarek cały czas liczy się w grze. Cel mamy jeden. Wierzę, że uda nam się go osiągnąć.

 

Ostatni raz pojawiłeś się w wyjściowej kadrze Gwarka podczas letniego sparingu w Ornontowicach. Później przydarzyła się kontuzja, która wyeliminowała Cię z gry przez pierwszą część rundy jesiennej. Co właściwie Ci dolega?

Wydaje mi się, że na mecz w Ornontowicach za szybko wróciłem do normalnych obrotów. Po tym meczu odnowiła mi się kontuzja, z którą miałem do czynienia już po zeszłym sezonie. Cały czas mam problem z zapaleniem ścięgna Achillesa. Do momentu wspomnianego meczu w Ornontowicach wszystko szło w dobrym kierunku. Liga startowała dopiero w połowie sierpnia, a ja nie mogąc od początku brać udziału w okresie przygotowawczym chciałem pograć trochę w sparingu i zobaczyć jak czuję się w grze. Niestety nie była to dobra decyzja. Drugi raz bym tego błędu nie popełnił, jednak stało się i nic na to nie poradzimy. Diagnoza dopiero wyszła po przejawach bólu. Myśleliśmy na początku, że to zwykłe przeciążenie, jednak rzeczywistość okazała się inna.

 

Kiedy możemy spodziewać się Twojego powrotu na ligowe boiska? Kibice nie mogą się doczekać kolejnych bramek oraz asyst Sławomira Pacha.

Ciężko dokładnie powiedzieć. Wszystko na całe szczęście idzie ku dobremu. Konkretnej daty nie zna nikt. Zaczynam już nadrabiać ten stracony czas, który spędziłem na rehabilitacji zamiast na treningach z zespołem. Muszę przygotować organizm oraz mięśnie do meczowego wysiłku. Zaczynam już nad tym pracować. Wyleczę się do końca, aby nie powtórzyć błędu z końcówki lipca i mam nadzieję, że już niebawem będę mógł wrócić na boisko. Nie mogę się tego doczekać!

My też!

Dodaj komentarz