Zimny prysznic otrzymała tarnogórska drużyna w dzisiejszym meczu, w którym Gwarek musiał uznać wyższość Pniówka po porażce 4:1. Samobójcze trafienie Kamila Glenca z 35 minuty okazało się jednym z nielicznych pozytywów tego spotkania.

 

Patrząc na wynik, postronny kibic może stwierdzić, że spotkanie było jednostronne, lecz z pewnością byłby to wniosek wyciągnięty zbyt pochopnie. Dzisiejsze starcie było bowiem meczem bardzo żywym, pełnym okazji po obu stronach boiska, a także obfitującym w sporo piłkarskiej walki wręcz na boisku.

Jako pierwsi do głosu doszli zawodnicy Gwarka. W 6 minucie po świetnym wyjściu spod pressingu w okolicach własnego pola karnego gracze Łukasza Ganowicza poprowadzili błyskawiczny kontratak, w którym kropkę nad „i” miał postawić Mateusz Mielczarek, lecz jego strzał został w ostatniej chwili zablokowany. 

O tym, że niewykorzystane okazje lubią się mścić tarnogórzanom przyszło się przekonać dosłownie kilka akcji potem. W 9 minucie po rzucie rożnym Pniówka udało się wyperswadować piłkę przed pole karne, skąd strzał oddał Kamil Glenc, zaś po kotłowaninie w polu karnym najbardziej przytomnie zachował się Szymon Ciuberek, dostawiając nogę i pokonując bezradnego w tej sytuacji Michała Bodysa.

Po upływie 35 minut podopiecznym Łukasza Ganowicza udało się doprowadzić do wyrównania. Z lewej strony boiska Mateusz Mielczarek oszukał obrońcę i znalazł niepilnowanego Patryka Wiszniowskiego, który uciekł defensorom gospodarzy, po czym płasko dośrodkował piłkę w kierunku Dawida Jarki, lecz Kamil Glenc przeciął te podanie, niefortunnie kierując piłkę do własnej bramki.

Pomimo doliczenia aż czterech minut do regulaminowego czasu gry pierwszej połowy, wynik nie uległ zmianie i do szatni obie drużyny schodziły z wynikiem 1:1.

 

Radość piłkarzy Gwarka po bramce wyrównującej.

 

Drugą połowę drużyna z Tarnowskich Gór rozpoczęła równie mocno. W 51 minucie po wystawieniu piłki przez Mielczara, płaski strzał po ziemi oddał Norbert Jaszczak, ale na szczęście dla Pniówka piłka odbiła się jedynie od słupka.

57 minuta to ostatnie ostrzeżenie, które wysłał do Pniówek do swoich rywali – po dośrodkowaniu Dawida Weisa zupełnie niepilnowany w polu karnym był Mateusz Szatkowski, jednak fatalnie przestrzelił z najbliższej odległości.

Od tego momentu rozpoczęła się kanonada błędów ze strony Gwarka, co miało swoje odzwierciedlenie w wyniku. Po nieco ponad godzinie gry Pniówek ponownie wyszedł na prowadzenie po bramce autorstwa Mateusza Szatkowskiego. Podczas gdy zawodnicy ze Srebrnego Miasta usiłowali jeszcze odrobić stratę i ponownie doprowadzić do wyrównania, pawłowiczanie zdołali po raz kolejny zdobyć bramkę po rykoszecie. Tym razem gola zapisano na konto Damiana Trąda, który w 82 minucie wpadł w pole karne Gwarka i dał szansę defensywie tarnogórzan na popełnienie błędu. Gwóźdź do trumny wbił Dawid Wiciński, trafieniem z 89 minuty.

Tuż po świętach, w środę 20 kwietnia, nadejdzie najlepszy czas na rehabilitację. Do Tarnowskich Gór przyjedzie Lechia Zielona Góra, by rozegrać zaległe spotkanie w ramach 22 kolejki III Ligi gr. 3.

 

Pniówek – TS Gwarek 4:1 (1:1)

Bramki: 9′ Ciuberek, 67′ Szatkowski, 82′ Trąd, 89′ Wiciński – 35′ Glenc (sam.)

PNIÓWEK: Gocyk – Pacholski, Weis, Glenc, Morcinek, Szatkowski, Spratek, Ciuberek, Trąd, Wiciński, Herman

GWAREK: Bodys – Bąk, Przystalski, Timochina, Joachim – Mielczarek, Grychtolik, Jaszczak (78′ Rakowiecki), Wiszniowski (65′ Borycka), Tonia (65′ Stanek) – Jarka

Upomnienia: Bąk, Cymerys, Timochina, Wiszniowski

Sędzia: Mateusz Maj (Trzebnica)

 

Raport pomeczowy

1 komentarz

  • tom 17 / 04 / 2022 Reply

    szkoda pisać plan z młodymi co już nie rozwijają się nie wypalił , ten co odpowiadał za transfery do dymisji . jeżeli zawodnik wypada z 4 ligi gry nie obudzi się w III lidze. Tylko nie spadnijcie z tej ligi a prezes niech wymieni chustkę na krawat

Dodaj komentarz